Czasem mam wrażenie, że jestem jakiś taki nieuczesany. Chłonę popkulturę, chłonę content z sieci - portali, vortali, blogów, forów, za pośrednictwem GReadera (jeszcze), Flipboarda, Google Currents i cholera wie, czego jeszcze. Na to nakłada się moja, chyba jednak dość specyficzna, osobowość. A jeśli się chłonie, to dobrze też jakoś to przetwarzać i głosić urbi et orbi, jaka mieszanka z tego wykiełkowała. Stąd - z nieuczesania i przesytu treścią - wziął się pomysł na nowego bloga. Trzeba te internety jakoś szlifować, a nie oddawać je bez walki.
Lubię, gdy coś się dzieje. Bywam krnąbrny i uparty bardziej, niż stado osłów z zaburzeniami hormonalnymi. Miewam niewyparzoną gębę i cięty język, przez który - gdy byłem młodszy - moi rodzice zyskiwali na swych włosach pasma przedwczesnej siwizny. NIENAWIDZĘ porażek, przez co innym zdarza się nie znosić mnie. Do tego bóg (wybierzcie sobie któregoś, żeby nie było) dał mi taki talent, że potrafię coś napisać bez ryzyka posądzenia o grafomanię. Do tego nurzam się po uszy w social media. Gotowi na złośliwości? To zaczynamy.