|
fot. freeimages.com. |
Okazuje się, że w Polsce trzeba uważać, bo zamiast na lekarza można
trafić na misjonarza. Do tego z zapędami do włażenia z butami w cudze
życie intymne.
Gdy poczytać informacje z Polski z ostatnich dni, to aż włos się jeży na głowie. W sferze z pogranicza medycyny, religii i obyczajowości dzieją się rzeczy, które na ogół płyną do odbiorców informacji z - nie boję się tego napisać - Pakistanu czy Afganistanu. Tam kobiety nadal, mimo heroicznych wysiłków wielu zaangażowanych osób, są traktowane jak własność, jak rzecz - bez prawa do własnego zdania, bez prawa do kontrolowania własnej seksualności. Można je pobić, można je nawet zabić, jeśli "splamią honor rodziny". Cudzysłów nie jest tutaj przypadkowy, bo zabijanie w imię honoru? Przecież to brzmi absurdalnie. W Polsce zaś można mieć usta pełne frazesów o wierze i religii, zasadach i wartościach, a w gruncie rzeczy w imię próżnej troski o wizerunek własny skazywać kogoś na cierpienie, ból i pogardę. Bo też krzywdzenie bliźniego w imię zasad religii, która tak wiele mówi o miłości bliźniego? To się żadnej logiki nie trzyma.