środa, 31 grudnia 2014

O roku piękny, o roku szalony, oby Twój następca był taki sam!

fot. hartwig WKD, flickr.com/CC BY-ND 2.0.
Szalony, nierówny, przełomowy - te trzy słowa najlepiej pasują do wydarzeń roku 2014, którym mnie uraczył. A przede wszystkim, to był dobry rok. 

Chwilami miałem wrażenie, że jadę bez trzymanki kolejką górską. Po tym, jak rok temu zakończyłem stabilną i przewidywalną pracę w jednej ze spółek miejskich Wrocławia, w 2014 r. rzuciłem się w zawodowy wir. Niekiedy (częściej) rzucało na prawo i lewo, czasem udało się nieco odetchnąć, aż wreszcie przyszła stablilizacja. Nie rozgościła się jeszcze przy mnie do końca i tak, jakbym chciał, ale dzięki niej mogę spać spokojnie, a po przebudzeniu rozwijać się, zdobywać nowe umiejętności, uczyć się zarządzać własnym czasem… Co tu dużo gadać - chwilami nie było łatwo, ale dziś pisząc te słowa mogę zacytować Eldo: jestem dumny, gdy patrzę za siebie. 

Oby w Nowym Roku było równie dobrze, równie pouczająco, równie pokornie i równie kreatywnie. Tego życzę zarówno sobie, jak też Wam. Przede wszystkim Wam. 

W 2014 r. porzuciłem też dwa swoje wcześniejsze paskudne nałogi. I, wbrew pozorom, nie wiem wcale, który był gorszy i bardziej szkodliwy. Po pierwsze - odprawiłem z kwitkiem palenie papierosów. Nie było łatwo, oj nie było. Zdarzyły się bodaj dwa momenty, kiedy stres okazał się złoczyńcą i przegrałem z chęcią zapalenia “dymka”. Ale z drugiej strony, to były ekscesy, które nie doprowadziły do powrotu do nałogu, z czego jestem osobiście dumny. Podobnie zresztą jak z tego, że do odstawienia nikotyny namówiłem swoją Kasię, która już prawie rok (po przepalonych kilkunastu latach!) trzyma się bardzo dzielnie, nie pali i jestem z niej szalenie dumny!

Zresztą, ogólnie jestem z niej bardzo dumny za to, jak dawała sobie radę z różnymi przeciwnościami losu i wyzwaniami w pracy - czasami takimi, które na pierwszy rzut oka wydawały się nie do przeskoczenia. Ale koniec końców dawała sobie radę. I to jak! Wychodziła bez ran i strat własnych, za to dumna, silna i coraz bardziej pewna siebie. Przyjemnie się patrzy, jak ktoś najbliższy tak rośnie, jak rozkwita i jak każdego dnia jest fantastyczną, intrygującą, dobrą i piękną kobietą. Jeśli 2015 r. zafunduje mi choćby połowę tej obserwatorskiej radości, którą miałem w roku minionym, to będzie fantastycznie. 

Drugi nałóg, który pożegnałem, to - pozwólcie na zabawę słowem - Facebookowanie. Na Fejsa zaglądam sporadycznie, z czysto osobistych motywacji, a przede wszystkim w celach służbowych - wtedy jednak nie korzystam z prywatnego konta. Za to więcej czytam - wg twórców aplikacji Pocket, przez cały rok przeczytałem za jej pośrednictwem tyle stron, ile złożyłoby się na ok. 40 książek. Dużo to czy mało, to już kwestia osobistych kryteriów. Mnie ten wynik cieszy i daje też pewien komfort, bo bałem się, że było w 2014 r. za dużo Pocketowania, a za mało “zwykłych”, drukowanych książek. Koniec końców chyba nie było źle w tej sferze i mam nadzieję, że nie zabraknie mi czasu ani sił, by w nadchodzącym roku utrzymać to przyjemne status quo.

Odkryłem też coś absolutnie wspaniałego, czyli tzw. tradycyjne techniki golenia zarostu. Czyli maszynki na żyletki, żyletek owych różne rodzaje, pędzle, mydła, kremy do golenia (w tym, uwaga uwaga, krem Wars!), przeróżne inne specyfiki... I to jedno z najciekawszych odkryć mojego roku 2014. Połączenie tradycji, wygody, męskości, ciekawości i pasji. Wszystko wskazuje na to, że w nowym roku zdobędę kolejne szlify specjalisty od golenia na mokro. ;)

A trzymając się mojej wrodzonej przewrotności - najważniejsze na końcu. Ledwie rok 2014 się rozpoczął, a ja usłyszałem “tak” na najważniejsze pytanie w moim życiu. Od lutego z Kasią budujemy rodzinę. Dość szaloną w swej istocie i w sposobie życia oraz bycia, patchworkową, do tego z szalonym kotem, ale najcudowniejszą na świecie. To najlepsze, co mógł przynieść 2014 r. i szalenie się cieszę, że mogę już budować swoją rodzinę, a więc coś (o czym przekonałem się w 2014 r.), co jest absolutnie najważniejsze na świecie i niezbędne do życia. 

Wszystkiego dobrego, Szanowne Czytelniczki i Szanowni Czytelnicy! Oby 2015 r. był dla nas wszystkich dobry, bezpieczny, spokojny, oby za wschodnią granicą Polski wojna wygasła, dając nam spokój bycia.

Oby dopisywało zdrowie, obyście mogli rozwijać się zawodowo, obyście umieli oddzielać to, co ważne od tego, co miałkie i mało ważne.

Obyście mieli w sobie mnóstwo pogody ducha, spokoju, dumy i radości, oby Wasze rodziny pięknie rozkwitały.

Obyście mieli czas na czytanie książek i umieli go wyłuskać z czasu, który często mitrężymy na scrollowanie po feedzie Facebooka. Bo jedno i drugie bywa przyjemne, ale po lekturze książek chyba jednak zostaje nieco więcej treści w duszy, w myślach czy w osobowości. A sobie życzę (wybaczcie niegrzeczność), aby udało się pisać jeszcze więcej, czytać dwa razy tyle, ile się pisze i mieć nadal tyle, ile mam. Bo 2014 r. prowadził przez wiele różnych nieprzyjemnych zakrętów, ale doprowadził mne do takiego szczęścia, że więcej mieć po prostu nie można. 

Do siego roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...