piątek, 22 maja 2015

Powiedz "Referendum!", a zobaczysz egzotykę, czyli o radosnej twórczości na jednym z wrocławskich portali internetowych

fot. Klearchos Kapoutsis, flickr.com/ CC BY 2.0.
Żywa dyskusja o tym, czym żyje Wrocław to dobry znak. Bo dowodzi, że obywatele chcą się angażować i wpływać na to, jak miasto jest rządzone. To cenny kapitał, o który należy dbać bardziej niż o spłatę kredytu zaciągniętego na budowę Stadionu Wrocław. 

Tym bardziej szkoda, że są we Wrocławiu osoby, które swoją twórczością dowodzą, że postawa “daj, zła władzo, bo mi się należy” niestety trzyma się mocno. 

Przez ostatnich kilka lat dialog społeczny czy polityczny nie był najsilniejszą stroną Wrocławia. Można powiedzieć nawet mocniej - to była jedna z najsłabszych stron tego miasta. Zamiast na dialog, magistrat stawiał na promocję. I na jednokierunkowy przekaz, który - w skrócie - sprowadzał się nieustającego festiwalu zachwytów nad tym, jaki to Wrocław jest super i nie do pobicia. Wrocławianie jednak swój rozum mieli i słodycz lejąca się z oficjalnych deklaracji polityków rządzących miastem nie bardzo pasowała do tego, co codziennie oglądali i o czym czytali. 

A oglądali m.in. bardziej zakorkowane ulic, próby równoważenia miejskiego transportu prowadzonych jak gra w kółko i krzyżyk z zamkniętymi oczami. Cztytali o kolejnych wielkich imprez we Wrocławiu, które kosztują sporo i przez co miastu co rusz brakowało pieniędzy na bardziej przyziemne potrzeby. 

Sprawa budowy Stadionu Wrocław i liczonych w setkach mln zł kwot, które Najwyższa Izba Kontroli wskazała jako źle rozliczone, też nie bardzo pasowała do oficjalnego wizerunku stolicy Dolnego Śląska. 

Przyszły więc wybory samorządowe, wrocławianie powiedzieli “Sprawdzam!” i budowane od 2002 r. imperium Rafała Dutkiewicza oraz jego ludzi zatrzęsło się w posadach. Polityk, który poprzednie wybory wygrywał w cuglach, teraz musiał walczyć o zwycięstwo w drugiej turze wyborów!

Wrocławska reanimacja dialogu władzy i mieszkańców
Rządzący najedli się strachu, ale ostatecznie prezydent Dutkiewicz nie dał się wyrzucić z fotela. Mało tego! Zapowiedział korektę swojej polityki w obszarze, który dotyczy dialogu z mieszkańcami, ogólnie rzecz ująwszy - w obszarze realnego uwzględniania opinii społecznych w procesie decyzyjnym władz miasta. 

Ta zmiana rodziła się w bólach, bo też po 25 latach od Okrągłego Stołu polskie elity polityczne nadal odrabiają ćwiczenia z dialogu z obywatelami. Strona społeczna rośnie w siłę, uzbrojona w nowe technologie komunikowania, w wiedzę o procedurach administracyjnych, a przede wszystkim silna jest świadomością swoich praw. Rządzący zaś, jak to rządzący - chcą robić po swojemu i mieć spokój. Sprawowanie władzy zazwyczaj (często) może stać się zajęciem izolującym, nieco zaburzającym perspektywę postrzegania rzeczywistości. Zwłaszcza, gdy ma się np. samodzielną (czyli bez koalicji) większość w radzie miejskiej, jak Rafał Dutkiewicz w latach 2010-2014. Wtedy kluczowe mogą stać się np. pochwały ogólnopolskie, laury w zagranicznych magazynach, statystyczne słupki… Ale realne odczucia mieszkańców peryferyjnego osiedla Wrocławia i ich ocena polityki władz miasta może być skrajnie różna od ocen wystawianych przez ekspertów z Warszawy

Tak czy owak, władze Wrocławia próbują nadrobić stracony/zmarnowany (niepotrzebne skreślić) czas, na nowo budować zaufanie na linii magistrat - społeczność lokalna i wychodzą z gestami, które mają zobrazować ich intencje. Gesty całkiem kosztowne, bo np. decyzja o budowie linii tramwajowej na Nowy Dwór - skądinąd bardzo słuszna! - należy do tych, które dadzą się odczuć miejskiemu skarbnikowi. Nawet budzący kontrowersje magistracki dyrektor od spraw infrastruktury Zbigniew Komar zapytał publicznie, jak rozmawiać o komunikacji we Wrocławiu - a to już zakrawa wręcz na przełom! 

Kolejnym gestem prezydenta Dutkiewicza jest decyzja o ogłoszeniu referendum. Miasto zapyta w nim o wolę mieszkańców ws. ograniczenia ruchu aut w centrum Wrocławia, o zdanie na temat organizowania kolejnych dużych imprez w mieście, o ewentualne rozpoczęcie starań Wrocławia o budowę metra. Będzie też czwarte pytanie, które postawią sami mieszkańcy. 

Czy do przodu, czy do tyłu, zawsze będzie nie tak
I tu pojawia się problem, bo od kilku miesięcy nad referendum obywatelskim (przy którym kręcą się politycy PiS i SLD) pracuje inna grupa. Pomysł ten ma swoich zwolenników, a jednym z nich jest autor tekstu opublikowanego na portalu culturovo.pl. Tekstu zupełnie kuriozalnego i aż dziw, że jego twórca podpisał się pod nim własnym nazwiskiem. Choć zupełnie bez złośliwości dodam, że na swój sposób podziwiam jego odwagę. 

Jest to bowiem tekst kuriozalny i pretensjonalny. Pierwszy z brzegu przykład, cytując: 

“Wygląda jednak na to, że Prezydent Wrocławia i sprzymierzona z nim Platforma Obywatelska zamiast zrobić wszystko by wzmacniać ruchy demokratyczne w naszym mieście, postanawia je zniszczyć, organizując 6 września coś co ma być karykaturą a nie świętem demokracji. Referendum zorganizowane przez władzę po to by odebrać głos obywatelom jest bowiem taką karykaturą”. 

Czy zdaniem autora tekstu w referendum ogłoszonym przez prezydenta Dutkiewicza udział wezmą np. mieszkańcy Szczecina? Manekiny z sieci sklepów HM? Albo wynajęci statyści z innych miast regionu? Rzecz jasna kpię, ale przecież pisanie o odbieraniu obywatelom głosu w kontekście pisania o referendum jest kuriozalne. Nie ma znaczenia, z czyjej inicjatywy to referendum się odbędzie! Ważne, że będzie i to mieszkańcy Wrocławia zabiorą w nim głos. Jest przedziwne, że autor tekstu wydaje się tego nie rozumieć. 

Kolejny passus z tekstu na Culturovo.pl:
“Prezydent Dutkiewicz zamiast uszanować zasady demokratycznej kontroli obywatelskiej nad władzą wyrażającej się w możliwości zorganizowania referendum przez obywateli, zamiast wsłuchać się w wnioski płynące z takiego referendum i posłusznie zastosować się do jego wyników i wyrażonej za jego sprawą woli obywateli miasta, pragnie wykonać „ucieczkę do przodu” i zorganizować swoje własne referendum, kontrolowane przez siebie co do treści i czasu jego trwania”.

Pytanie: dlaczego referendum ogłoszone przez wybranego demokratycznie prezydenta Wrocławia ma być niedemokratyczne, a referendum obywatelskie będzie demokratycznym? Konia z rzędem, kto na to pytanie znajdzie odpowiedź. Gdy znajdzie, uprasza się o podesłanie jej do autora cytowanego tekstu.

Jeszcze jeden cytat, przedostatni:
“Rafał Dutkiewicz osiągnął szczyt politycznej hipokryzji proponując na 6 września swoje własne referendum we Wrocławiu i o miesiąc wyprzedzając tym samym referendum obywatelskie. To krok w bardzo niebezpieczną stronę. Jest to w swojej istocie krok przeciwko demokracji – mający za zadanie uniemożliwienie przeprowadzenia prawdziwego, obywatelskiego referendum w naszym mieście”.

Nazwać te słowa dowodem roszczeniowości to tak naprawdę nie wyjaśnić nic. Krótka porada dla autora: polityka polega na tym, że chce się kształtować ład publiczny, a żeby przeforsować swój pomysł, należy zdobyć poparcie społeczne. Idąc dalej: obywatele chcą referendum we Wrocławiu? To niech je zrobią, procedury są znane. Chcą poparcia i frekwencji? To niech się o nią postarają, społecznego zainteresowania w skali masowej nie dostaje się tylko za szlachetne intencje czy przysłowiowe piękne oczy. 

Dodajmy też, że referendum prezydenckie nie unieważnia tego obywatelskiego ani nie czyni go niemożliwym do zorganizowania. Ale dla autora tekstu, jak widać, prezydencka decyzja to bolesny cios w jego podejście pt. “Jam Pan szlachta, mnie się należy i basta!”. 

Znalazł się w tekście opublikowanym na culturovo.pl jeszcze jeden (już ostatni) fragment, który jest szczerze zdumiewający. A mianowicie:

“Władza przejmująca kontrolę nad opozycją i sterująca przemianami „demokratycznymi”, to znany mechanizm w Polsce, sięgający swoimi korzeniami czasów PRL-u. Z jakim skutkiem zakończył się on dla nas wszystkich, pamiętamy i nie zapomnimy. Również w przeszłości znaleźli się w gronie opozycji ludzie gotowi do współpracy z aparatem władzy, by za jego zgodą i pozwoleniem dostać się do upragnionych apanaży. Również tacy ludzie, na szczęście nieliczni, są w gronie dzisiejszych, obywatelskich ruchów miejskich we Wrocławiu. Są i jątrzą. Niedługo pewnie zaczną wzywać do przyłączenia się do referendalnych inicjatyw Prezydenta i poparcia dla jego "demokratycznych dążeń". 

Jeśli autor tekstu uważa, że demokratyczny Wrocław XXI w. jest jak Polska doby PRL, to cóż... Znaczy to mniej więcej tyle, że albo autor tekstu jest ślepy, albo pełen złej woli, a na pewno stosuje się niskich chwytów retorycznych, które nie służą niczemu poza publicystycznym efekciarstwem

Nie wylewajmy dziecka z kąpielą
We Wrocławiu ciągle mamy mnóstwo do zrobienia, aby dialog społeczny czy też polityczny był prowadzony nie od jednego gestu do drugiego, ale w sposób systemowy. Uważam za optymalny model konsultacji społecznych, który wdrożono w Warszawie. Tam ujęto zasady partycypacji w sposób kompleksowy, spójny i czytelny dla każdego aktora dialogu na temat miasta. 

We Wrocławiu zaś nie tylko o jasne zasady idzie, ale także o odbudowanie zaufania do rządzących. Bo, jakby nie patrzeć, zwłaszcza przez ostatnie kilka lat sporo było powodów, by zaufanie obywateli stało się - mówiąc łagodnie - ograniczone. A takie sytuacje, jak np. spór o kamienicę na Wyspie Słodowej uczą, że dialog prowadzony niejako ad hoc generuje mnóstwo złych emocji i trudno przekuć go na użyteczne narzędzie budowania miasta w zgodzie z potrzebami wrocławian. A złych doświadczeń z lat poprzednich nie da się przecież wymazać od ręki, jak za dotknięciem magicznej gumki - myszki. 

W ostatnich tygodniach można jednak zaobserwować pewne próby zasypania wykopanych dołów między magistratem a mieszkańcami. Uważam, że są to próby cenne i dlatego należy je szanować, a nawet w kwestiach spornych dialog powinien być oparty nie na histerii i demagogii, ale na czysto merytorycznym, chłodnym podejściu. Stąd też wzięła się moja przydługa polemika z tekstem, który opublikował portal culturovo. Bo takie publikacje mogą sprawić, że doprowadzimy do wylania dziecka z kąpielą. 

Chyba, że dla autora tekstu nieważne, co się dzieje i jak się dzieje - ważne, żeby krytykować, bo wtedy można pochwalić się swoją rewolucyjną czujnością. Tylko taka postawa z realnym dialogiem politycznym nie ma nic wspólnego.

To dobrze, że trwają prace nad referendum obywatelskim. I tak samo dobrze, że będzie referendum ogłoszone przez prezydenta Dutkiewicza. Żadne jest ani lepsze, ani gorsze, a każde zasługuje na to, by wziąć w nim udział, zagłosować i w ten sposób wpłynąć na to, jakie będą podejmowane decyzje we Wrocławiu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...