piątek, 14 sierpnia 2015

Naprawdę chcecie takiej władzy?

Jeden ośrodek władzy w Polsce
w rękach PiS w zupełności
wystarczy. (fot. Paweł Kula, sejm.gov.pl).
 
Kto na serio może powiedzieć, że wierzy, iż PiS z większością sejmową i z własnym rządem będzie zmianą na lepsze? 

Przeczytałem niedawno w “Kulturze Liberalnej” wywiad z Janem Rokitą. Ten były polityk, swego czasu przymierzany do fotela premiera, stwierdził jasno - dla niego “tylko bomba atomowa może pozbawić PiS zwycięstwa w wyborach parlamentarnych”. I do pewnego stopnia mogę się zgodzić z Janem Rokitą. Bo trend jest teraz jednoznaczny, PiS prowadzi w sondażach i nie traci deklarowanego poparcia. Ale tu moja zgoda się kończy, bo uważam, że wynik meczu poznaje się po jego zakończeniu. A do wyborów zostało jeszcze trochę czasu i rządząca PO walczy, jak może o odzyskanie zaufania wyborców.

Sojusznik też trafił się PO wymarzony, bo wypowiedzi liderów PiS znakomicie pokazują, że ta partia mimo różnych wizerunkowych trików wcale się nie zmieniła. Można chować za kulisy Jarosława Kaczyńskiego, któremu Polacy nie ufają. Można chować Antoniego Macierewicza, udając, że nie odgrywa on żadnej ważnej roli w partii. Można wystawiać na pierwszy plan Beatę Szydło, która jest idealnie nijaka i do pewnego stopnia nadaje się do roli nowej twarzy partii. Wszystko to jednak aż za bardzo czytelne wizerunkowe triki. Wystarczy tylko lekko poskrobać tynk, aż odpadnie i zobaczymy brzydką, zmarszczoną ścianę.

Jak królik z kapelusza zawsze wyskoczy któryś z polityków PiS przypominając, że ta partia w swoim stylu uprawiania polityki i w głoszonych poglądach jest tym PiS-em, który przez dwa lata rządów wywołał słuszną niechęć Polaków. A to Ryszard Czarnecki chlapnie, że Andrzej Duda przypisując swoje obietnice (!) rządowi Ewy Kopacz okazuje miłosierdzie i w istocie daje mu wielką szansę. A to Witold Waszczykowski rzuci, że Duda w kampanii wyborczej składał obietnicę w… imieniu władz państwa - co jest jakimś zupełnym kuriozum, którego nawet po mizerującej od lat polityce polskiej trudno było się spodziewać. Wreszcie Andrzej Duda, który po wyborczym zwycięstwie w wyścigu o prezydenturę zachowuje się jak prezydent tylko swojej grupy wyborców. Zamiast uczyć się urzędu - wiecuje w imieniu PiS. Zamiast zająć się wdrażaniem w trudną przecież rolę prezydenta, stawia rządowi ultimatum. Zamiast brać się do roboty, by spełniać swoje wyborcze deklaracje, jak ta o dofinansowaniu w wysokości 500 zł na dziecko w rodzinie, wycofuje się rakiem i głosi, że on to w sumie niczego takiego nie obiecywał.

Na koniec tej wyliczanki zostawiam cytat z mojej ulubionej posłanki PiS, Krystyny Pawłowicz, która na Facebooku w bardzo otwarty sposób pogroziła palcem nielubianej przez siebie dziennikarce.

Kiedy urlop ma kontrowersyjna reporterka telewizyjna Pani JUSTYNA DOBROSZ-ORACZ z TVP I, sejmowa specjalistka od faktów...
Posted by Krystyna Pawłowicz on 14 sierpnia 2015


I w tym miejscu nie sposób nie powtórzyć pytania, które zadałem w tytule tego tekstu: naprawdę chcecie takiej władzy? 

Jasne - Platforma Obywatelska rządzi od prawie 10 lat. Wygrała wybory w 2007 r., zwycięstwo powtórzyła cztery lata później. Rządzi też w samorządach. Nie jest to władza idealna, a w wielu miejscach zaiste irytująca. Warto jednak zachować umiar w krytykowaniu, bo nic nie jest czarno-białe. Oprócz ewidentnych porażek są na koncie tej władzy także drobne zmiany na lepsze i duże sukcesy. Nie będę się tutaj zajmował ani wyliczaniem porażek, ani pokazywaniem sukcesów, bo nie taka jest moja rola. Zastanawiają mnie zaś przyczyny tego upartego polskiego dążenia do zmiany. 

W imię estetyki ta zmiana, bo twarze rządzących się opatrzyły? Ale w takim razie co z tymi, których sposób uprawiania polityki - awanturniczy, pozbawiony szacunku dla instytucji i procedur prawa, otwarcie gardzący państwem polskim w jego obecnej formie oraz jego zwolennikami? 

W imię zmiany na lepsze? A jakież to sukcesy zanotował PiS, będąc u władzy? Walkę z mitycznym układem korupcyjnym, zakończonym wykryciem wroga (śp. Andrzeja Leppera) we własnych szeregach po spartolonej prowokacji? Tropienie łapówkarzy, prowadzone z taką pogardą dla prawa, że PiS-owski szef CBA Mariusz Kamiński został skazany za rażące nadużycie uprawnień? Prowokowanie sytuacji korupcyjnych i plątanie ludzi w niedwuznaczne moralnie sytuacje, by odtrąbić sukces, że oto trafiła się słaba dusza - zanim w ogóle doszło do przestępstwa? 

A może tym sukcesem było takie budowanie dróg w Polsce, gdy więcej było awantur z wykonawcami niż realnej roboty? A może tragiczna śmierć Barbary Blidy, której do dziś nie wyjaśniono, a broń oficera służb po zdarzeniu w tajemniczy sposób sama się wyczyściła, żeby zatrzeć ślady? Idźmy dalej - może ten mityczny sukces to stosowanie aresztów wydobywczych, gdzie sadzano ludzi za kraty, aż pękną i powiedzą co nieco (niekoniecznie prawdę) obciążając wytypowanych wrogów władzy? 

Chociaż nie, już się domyślam… Ten wielki sukces PiS u władzy to skłócenie Polaków, stworzenie atmosfery narastającej politycznej paranoi i do tego toczenie rejtanowskich bojów na arenie międzynarodowej, ze szczególnym wskazaniem na salony Unii Europejskiej. I, dodajmy, totalne zanegowanie polskiej rzeczywistości państwowej po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. PiS ma na swoim sumieniu wykreowanie nienawistnych postaw i atmosfery, w której każdy, kto nie z nimi, ten przeciwko nim. Bronisław Komorowski? “Komoruski”, ruski agent i szpieg WSI, do tego. Donald Tusk? Matoł, zdrajca o wilczych oczach i kłamca. Ewa Kopacz? Prowincjonalna lekarka z Szydłowca. Władza - totalitarna, przy której nie da się żyć (autor tych słów: Joachim Brudziński, wysoka persona w PiS). 

Ale zejdźmy na chwilę z wyższej politycznej półki. W końcu partie to nie tylko liderzy, ale też - w dużej mierze - ich członkowie działający w samorządzie. Może tu jest ta nowa jakość PiS, której nie widać w medialnych awanturach. Oto starosta trzebnicki Waldemar Wysocki z PiS, w akcji:

Dodajmy do tego garść informacji z życia politycznego w powiecie trzebnickim. 

- Prokuratura zajmie się sprawą uchwał trzebnickiego powiatu - podaje Radio Wrocław. - Zawiadomienie w tej sprawie składa wojewoda dolnośląski. Do nadzoru prawnego urzędu wpłynęły dwie uchwały dotyczące zmian w budżecie starostwa trzebnickiego. Jedna z podpisem wiceprzewodniczącego a druga z podpisem szefowej rady. Obie miały być podjęte na jednej sesji i któraś jest najprawdopodobniej sfałszowana - czytamy na stronie internetowej prw.pl

Jeśli to ma być ta zapowiadana przez PiS nowa jakość w sprawowaniu władzy w Polsce, to cóż... Dziękuję, wolę, żeby sprawy zostały z grubsza po staremu.

Przez najbliższe pięć lat Polska będzie miała prezydenta wywodzącego się z PiS. Już teraz widać, że Andrzej Duda - choć formalnie poza Prawem i Sprawiedliwością - nie zamierza zrywać do końca pępowiny z partią, która wyniosła go do najwyższego urzędu w Polsce. Mamy też blisko 10 lat wiedzy o tym, kto w PiS rozdaje karty, jak wygląda władza tej partii w administracyjnej i politycznej praktyce, jak wygląda stosunek jej polityków do tych, którzy nie są partii życzliwi. Jest niemal pewne, że kolejny rząd PO (koalicyjny, dodajmy) nie będzie miał łatwego życia z prezydentem Dudą, ale taki podział władzy dałby szansę na nowe otwarcie w polskiej polityce. I na nawiązanie pewnej nici porozumienia między tą częścią polskiej duszy, którą rządzi PiS i tą, której bliżej do liberalnego Zachodu, reprezentowaną dziś głównie przez PO i PSL. Na uzgodnienie pewnego konsensusu, co dla Polski jest najważniejsze i dzięki temu na ucywilizowanie politycznego sporu, który staje się coraz bardziej gorszący. Z rządem PiS, zmiany w Polsce mogą być bardzo głębokie i bardzo trudne do odwrócenia, bo głodni władzy politycy partii Jarosława Kaczyńskiego raczej nie będą mieli hamulców w dążeniach do modelowania Polski wedle swojej wizji - niekoniecznie akceptowanej przez wszystkie grupy społeczne. Do tego dochodzi pewna żądza odwetu za różne prztyczki dawane przez minione lata przez PO. 

Redaktor naczelny "Polityki" Jerzy Baczyński napisał niedawno: "Wasz prezydent, nie Wasz premier". To parafraza oferty politycznej Adama Michnika skierowanej do PZPR w 1989 r., z kompletnie innej rzeczywistości politycznej, ale dziś bardzo sensowna. Zmiany są potrzebne, ale ewolucyjne, a nie rewolucyjne. PO jest być może głucha na jedno ucho, ale drugim próbuje słuchać, co się do niej mówi. I wyciągać wnioski z tego, co słyszy. PiS, czego próbowałem dowieść w tym tekście, słucha tylko i wyłącznie własnej propagandy, oponentów mając za nich. 

I mogę się założyć, że dzisiejsi zwolennicy zmiany władzy po góra roku jej sprawowania w całości przez PiS gorzko zaklną nad swoją naiwnością. Bo PiS od 2007 r. zrozumiał tylko tyle, że musi lepiej mamić ludzi, jak to się zmienił. A polityczne toporki nadal trzyma za plecami, w gotowości do ciosania Polski po swojemu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...