wtorek, 11 lutego 2014

Maślanizm szalenie radosny :)

Mówią, że jeden obraz czasem potrafi przekazać więcej niż tysiąc słów. Jest w tym dużo prawdy - zwłaszcza w dzisiejszych realiach coraz bardziej obrazkowej komunikacji. 

Myślę sobie, ze pieprzę konwenanse, normy, cudze oczekiwania czy wizje tego, co można, a czego nie można. To jest taki moment i takie szczęście, które dzieje się raz w życiu. A zatem, tak w skrócie: 9 lutego 2014 r., Wrocław, ok. godz. 18:30. :) Jeden jedyny taki dzień w życiu i jedna taka, jedyna na całym świecie dziewczyna. Ta, o której wiem, że spędzę z nią resztę życia i maślanizmy będę generował także dzięki jej myślom. 


sobota, 1 lutego 2014

Nie taka szczera ta blogosfera

fot. sxc.hu.
Miewam czasem wrażenie, że polska blogosfera z uporem maniaka próbuje rozmienić się na drobne i zniechęcić do siebie czytelników. A wszystko w ramach sporów, które można podsumować jako batalię o to, kto ma większe ego, co nie przypadkiem brzmi podobnie do "kto ma większego". 

Gdy obserwuję przepychanki w tzw. blogosferze, przychodzi mi na myśl pewna analogia rodem z życia knajp. A dokładniej, z obyczajów godowych panów (a czasem też pań) tam bywających, polujących przy barze lub na parkiecie na wybrankę/wybrańca serca. Są tacy i takie, które się prężą. “Brylują” powiedzonkami w rodzaju “Bolało, jak spadałaś z nieba, aniele?”, prężą wydekoltowane ciała, wymachują “seksownie” biodrami, prężą się i indyczą, żeby zwrócić na siebie uwagę… A są też tacy, którzy wiedzą, że nie muszą się prężyć. Którzy (i które) są pewni własnej wartości, a nawet jeśli nie, to nie starają się na siłę. Bo mimo wszystko wiedzą, że są w stanie kogoś sobą zainteresować - bez uciekania się do tzw. końskich zalotów czy “magicznych sztuczek” rodem z pisemek dla panów czy “Cosmopolitan”. Mam coraz mocniejsze poczucie, że taki syndrom prężenia się dotknął także polską blogosferę. 

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...