środa, 8 maja 2013

Hejt jak kromka chleba

fot. alphadesigner / Foter.com / CC BY-NC-ND
Ledwo zacząłem przygodę z nowym blogiem, a tu trzeba było zawiesić działalność. Wirus, nie wirus - dobrze, że udało się z nim w miarę szybko uporać. A tak, miałem dużo czasu na myślenie o tematach, które warto poruszyć na blogu. Jeden z nich to polska nienawiść. 

Zauważyliście, że podczas spaceru po miastach w Polsce trudno spotkać kogoś tak po prostu uśmiechniętego? Ba, gdy kiedyś sam wędrowałem jedną z głównych ulic Wrocławia z uśmiechem na ustach usłyszałem: "I co tak się cieszysz, frajerze?". Oczywiście, wesołych ludzi spotkać można. Ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nadwyżka smutasów nad tymi uśmiechniętymi jest aż nienaturalna. W krajowym internecie wcale nie jest lepiej. Tam jad leje się już strumieniami. A skala frustracji, agresji, prymitywnych wyzwisk czy antysemityzmu jest zatrważająca. Celowo zerkam do komentarzy pod notkami informacyjnymi o wypadkach drogowych, potrąceniach pieszych czy rowerzystów. A także w tych, które dotyczą kolejnych ekscesów piłkarskich kiboli. Ile tam jest nienawiści czy zwykłego skurwysyństwa! 

piątek, 3 maja 2013

Z kibolami daleko nie zajedziemy. Dosłownie i w przenośni

fot. mzacha/sxc.hu.
Nie chciałem pisać o (aż) tak poważnych sprawach na tym blogu, ale nie mam wyjścia. Dałem sobie tylko trochę czasu, aby ochłonąć i dopiero wtedy sięgnąć po pióro. Dlatego piszę mniej więcej dobę po tym, gdy paru troglodytów ubranych w szaliki Śląska Wrocław próbowało pięściami namówić mnie do śpiewu. Ale po kolei. 

Mamy we Wrocławiu nowy stadion. Powstał na Euro 2012, a wybudowano go za grube pieniądze. I, co naturalne dla inwestycji realizowanej ze środków publicznych, budzi bardzo skrajne emocje. Jedni najchętniej zrównaliby go z ziemią, drudzy skłaniają się ku bardziej racjonalnym rozwiązaniom, które pozwolą ten obiekt  sensownie zagospodarować. Może nawet nie z zyskiem, ale tak, by był w stanie sam się utrzymać. 

środa, 1 maja 2013

Innowacje jako broń masowego wkurzenia, czyli o Google Glass

fot. Antonio Zugaldia/Wikipedia, CC 3.0.
Google Glass - kręci mnie ten produkt, jak lisa pobyt w niestrzeżonym kurniku. Zamęczam znajomych opowieściami o tym wynalazku, niestety bez zrozumienia. Skoro nie da się w rozmowach, to napiszę o tym na blogu. 

Googlersi zapowiadają - Glass trafią do otwartej sprzedaży nie wcześniej, niż w 2014 r. Czyli jeszcze trochę przyjdzie nam poczekać, aż świat zaleją recenzje, migawki, zdjęcia czy posty na blogach o tym wynalazku. Czym on jest w istocie, jakby go tak rozebrać na kawałki? Otóż, Glass to tak naprawdę smartfon - tyle, że nie do noszenia w kieszeni, ale na twarzy. I w tym pomyśle tkwi, nie boję się użyć tego sformułowania, potencjał naprawdę rewolucyjny. 

Wszyscy jesteśmy leniwi

fot.  Capt. Tim / Foter.com / CC BY-NC-ND
W ten leniwy poranek moje moce twórcze skutecznie rozbudziła Izabela Łukomska-Pyżalska. I nie, nie znalazłem w Google jej dawnych rozkładówek w Playboyu. Pani prezes/bizneswoman/modelka (niepotrzebne skreślić) powiedziała coś całkiem ciekawego o współczesnej mentalności. 

Buszując po tekstach, które odłożyłem sobie na później w Pockecie, trafiłem na notkę Izabeli Łukomskiej na jej blogu w naTemat.pl. Myślę sobie - przeczytam, co mi szkodzi. W końcu prezes piłkarskiej Warty Poznań zdarzało się już mówić całkiem ciekawie. Pamiętam, jak kiedyś w publicznej wypowiedzi wyszydziła jednego ze swoich młodych piłkarzy, który w wieku ledwo powyżej nastoletniego narzekał, że ma problem z życiem za 4 tys. zł na rękę - i to mając opłacone mieszkanie! To się Pani prezes udało, bo ogólnie uważam, że polski piłkarz to na ogół ktoś zdecydowanie przepłacony, rozpieszczony i zmanierowany. Ale nie o futbolu miałem, tylko o notce Łukomskiej-Pyżalskiej. O czym napisała była gwiazda polskiego Playboya?

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...