środa, 15 stycznia 2014

Cyc już nie działa, trzeba poszczuć mocniej


fot. statigram.
Nazwiecie mnie pewnie konserwatywnym zgredem, liczę się z tym. Wiele mód w internecie już widziałem, wielu zrozumieć nie mogłem, ale ostatnia - na #bikinibridge - zwaliła mnie z nóg i wpędziła w zadumę nad kondycją współczesnej komunikacji. I trochę też obyczajów. 

Że jesteśmy szczuci cycem - to wiadomo od dawna. Nie wiem, czy istnieje produkt, który w poprzednich latach byłby reklamowany/promowany bez sięgania po kobiecą goliznę. Może poza produktami dla dzieci, ale to akurat inna para kaloszy. Są też swego rodzaju elementy kontrkulturowe - celebryci, badacze, publicyści, blogerzy, którzy mówią głośne "nie" tego typu "reklamie". Takiej, która robi z kobiety trzy kawałki: biust, tyłek i waginę, a wszystko to po to, aby sprzedać swój styropian/telewizor/farby do malowania ścian i inne jednoznacznie kojarzące się z erotyką produkty. A mimo to, w internecie i w social media nadal pączkują trendy, które polegają - w skrócie, bo tak je rozumiem - na promowaniu siebie poprzez pokazanie tzw. #bikinibridge, czyli widzianych z góry majtek od bikini opiętych na biodrach tak, że tworzą mostek. A przy okazji co nieco odkrywają. 


Wygląda to tak:

Seks wciągnięto w tryby handlu już dawno, dawno temu. Aktorki już w latach 60. robiły karierę (o, proszę, TUTAJ) epatując ciałem i swoją seksualnością. Been there, done that. A ile aktoreczek czy piosenkareczek próbowało zaistnieć pokazując przypadkiem kawałek nagiego ciała niezasłoniętego majtkami (Doda...), tego policzyć nie sposób. W świecie, w którym tak dużą rolę odgrywają obrazki i internet, jest na to duży popyt, więc i podaż musi być na stałym, wysokim poziomie. Takie czasy, takie obyczaje. Ludzie są seksualni, erotyczny artyzm potrafi być sztuką przed duże S i nie chodzi mi o to, aby kobietom na całym świecie nakazać nosić burki, a mężczyznom zakazać np. kupowania pism typu Playboy czy przeglądania świerszczyków.

Zastanawiam się tylko, gdzie do cholery poszliśmy za daleko, że dziś nastolatki uważają robienie sobie zdjęć z wglądem w ich okolice bikini jako akceptowalny i naturalny sposób na wypromowanie siebie w internecie. I że obnażanie okolic intymnych wydaje się być cool - tak cool, że nawet renomowane światowe media decydują się napisać o #bikinibridge, aby podbić oglądalność swoich e-witryn. A trendów w sieci jest tyle, ile linków, więc ów bikini trend musiał mocno urosnąć, skoro szanowanym mediom wydało się ważne, by go nie pominąć, bo można na nim zarobić kręcąc dodatkowe odsłony.

Być może dzisiejsi młodzi lub bardzo młodzi po prostu dostają zły przykład. Taki, w którym słyszą: laissez faire (pozwólcie czynić)! Taki, w którym widzą, że nagość jest wszędzie, a na cyckach i gołej dupie można zrobić dużą karierę. A dziś każdy chce zrobić karierę. No to próbują, po swojemu i dzięki nowoczesnym urządzeniom do komunikowania. Bo na średniactwo dziś nie ma miejsca. Wyróżnij się albo zgiń.

Strach pytać, co będzie następne. Obrazki z seksu oralnego na Instagramie oznaczone hashem #lickmydick? Albo krótkie filmy na vine dokumentujące seks nastolatków?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...