piątek, 7 marca 2014

A gdy przyjdą podpalić dom, w którym mieszkasz, to... się nie zdziw

Europa. Może nawet lekka gnuśność i lenistwo kontynentu, który w ostatnich 50 latach wykonał mnóstwo pracy, by wojenny koszmar po tragedii II Wojny Światowej nigdy więcej go nie dotknął?


Co widać po ostatniej rewolcie na Ukrainie. Ukraińcy na Majdanie walczyli, aby ich kraj stał się krajem Europy, a nie bloku budowanego przez Rosję. Rządzonym po europejsku, demokratycznie i uczciwie, a nie jak satrapia skorumpowanej kliki. Ukraińcy wierzyli (pytanie, czy nadal wierzą) mocniej w Europę i jej wartości mocniej, niż dziś robi to wielu rozleniwionych europejskim dobrobytem i spokojem mieszkańców Starego Kontynentu.

Co złego, to nie Europa. Wojna, pożoga, bestialstwo, ofiary, śmierć? To nie tutaj. To się dzieje za naszymi granicami, a Europejczyków obchodzi to w stopniu, mówiąc łagodnie, umiarkowanym. Lampedusa - mówi Wam to coś? To taka mała wyspa na Morzu Śródziemnym, należąca do Włoch. Obiekt marzeń uciekinierów z Afryki. Przynajmniej tych, którzy nie utonęli po drodze, a zdarzało się, że w drodze na Lampedusę tonęły setki osób, bo ich łodzie łupiny zmiatały fale. I co? I nic. Czasem wydarzenia o tragedii na Lampedusie przebiją się do mediów, ale co to zmienia... A co dopiero wojna w jakimś dalekim Europie kraju. Owszem, oburzy, wzruszy, skłoni do refleksji nad słabościami tego świata. Ale czy ktoś pofatyguje się, by np. przelać parę groszy na konto organizacji pomocowych? Pójść na maraton pisania listów Amnesty International, aby zawalczyć o prawa więźniów politycznych? Zebrać się w grupę i wysłać petycję do rządu, aby podjął jakiekolwiek starania w takiej sprawie (naiwnie to brzmi, prawda? I to właśnie mam na myśli).

Wojna może też zapukać do naszego spokojnego, sytego świata. Niedawno przeszła obok, na Ukrainie. W kraju - współgospodarzu Euro 2012 snajperzy władzy strzelali do ludzi, by zabić. To było nie do pomyślenia, a jednak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...