sobota, 27 lipca 2013

Bohater wspaniały, tylko czasy podłe

fot. Wikipedia CC 3.0/ Laura Poitras.
Dzisiaj jest ścigany i oskarżany o szpiegostwo, ale idę o zakład, że za dekadę lub dwie zostanie uznany za bohatera naszych czasów. Kto taki? Edward Snowden, który samotnie i straceńczo rzucił rękawicę najpotężniejszemu państwu świata. Podjął walkę, której nie może wygrać realnie. Ale wygra moralnie. Już wygrał. 

Czasem się zastanawiam, jak na sprawę Snowdena w przyszłości spojrzą historycy. I czy aby nie uznają nas, in gremio jako ogół ludzkości, za bandę ślepców. Dlaczego? Bo na dobrą sprawę tzw. Snowden case można uznać za test. Test, który większość z nas - nie tylko w Polsce, ale w pozostałych państwach Zachodu - oblała.


Oto pojawił się młody człowiek. Miał wygodne życie na Hawajach, niezłą (zapewne) pensję, rodzinę. Miał też dostęp do tajemnic rządu USA. W tym do informacji, że Amerykanie urządzają sobie coś, co można nazwać informacyjnym rodeo. Bo ujarzmiają faktycznie 5/6 globalnej komunikacji. Wszystko, co napiszemy sobie na Facebooku, co powiemy sobie na Skype, co prześlemy sobie przez usługi Google lub Apple, każdy mail, videorozmowę - oni mają do tego dostęp. Kompleksowy, wygodny. A wszystko w ramach programu PRISM. Aż nie wytrzymał. W imię osobistej uczciwości poinformował światową opinię publiczną, że każdy, kto używa usług internetowych bazujących na serwerach w USA, może być prześwietlony do informacyjnego szpiku kości przez wywiad USA.

Że było to niejako wiedzą powszechną, iż w internecie szpiegują? Co innego snuć domysły, co innego widzieć karty otwarcie wyłożone na stole. Inne ujawnione przez Edwarda Snowdena, np. o inwigilacji dyplomatów podczas różnych szczytów międzynarodowych czy włamywaniu się do ich skrzynek mailowych - to wygląda jak dziecinna igraszka średnich szczeblem pracowników wywiadu. Tego typu wieści wyciekały już za pośrednictwem Wikileaks. Ale zasięg macek amerykańskiego wywiadu, który opisał Edward Snowden, powinien wywołać szok. Czy wywołał? Raczej nie.

I to jest jeden ze smutniejszych aspektów sprawy Snowdena. Sławomir Sierakowski powiedział kiedyś, że w dzisiejszych czasach najwygodniej jest być albo cynikiem, albo fundamentalistą. I sprawa odważnego Amerykanina pokazała, że cynizm to już matka współczesnych ideologii - poza tymi fundamentalistycznymi, rzecz jasna. Oto kraje mieniące się członkami wolnego, demokratycznego, liberalnego świata gremialnie odrzucają prośbę Snowdena o azyl polityczny. Wiedząc, że w USA najpewniej czeka go los amerykańskiego żołnierza Bradleya Manninga, który dostarczył masę poufnych danych do Wikileaks (dla zainteresowanych, szczegóły jego losów są TUTAJ). Z groźbą kary śmierci za zdradę stanu włącznie. Człowiek, który w normalnych czasach byłby bohaterem, został okryty zasłoną kpiny ("Daliśmy odpór Snowdenowi", jak rzucił polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, do tego ironizowanie, że Snowden do wniosku o azyl nie dołączył zdjęcia...). Obywatel samej siebie określającej za ostoję demokracji Ameryki ucieka przed swoim demokratycznym rządem do takich słynących z rządów prawa państw, jak Hongkong czy Rosja, rozważa możliwość uzyskania azylu politycznego w... Wenezueli czy Nikaragui. Czy to budzi masowe oburzenie? Nie. Czy żyją tym światowe media? Nie. Czy ktokolwiek np. z polskiej sceny politycznej traktuje los odważnego Amerykanina na serio? Też nie. Wygrał cynizm. Co smutne, także u tych, którzy w swoim życiorysie mają ładną kartę walki o cudzą wolność. W Polsce tylko kilka osób zdobyło się na otwarte poparcie dla Edwarda Snowdena. "Gazeta Wyborcza" opublikowała list podpisany m.in. przez legendy "Solidarności", Władysława Frasyniuka i Józefa Piniora. Kilku naukowców protestowało w wywiadzie, że lekceważenie dla Snowdena ośmiesza Polskę. I nic. Sprawa zniknęła z wokandy. Snowden utknął na lotnisku w Moskwie, bo władze jego kraju zapobiegawczo anulowały mu paszport. 

Gdy Polaków inwigilowała Służba Bezpieczeństwa, to było złe i (także dziś) powszechnie potępiane. Gdy to samo robiło na całym świecie KGB lub Stasi w NRD, to było złe do kwadratu. Gwałciło wolność jednostki, odzierało ją z przyrodzonej godności i prawa do autonomicznego życia, narażało na represje. Gdy teraz szpiegostwem na skalę masową zajmuje się amerykański wywiad, 3/4 wolnego świata nabrało wodę w usta. A czym się różnią oba zjawiska? Na mój gust niczym poza krajem, gdzie wygodnie się rozsiadł Wielki Brat. Hipokryzja, zakłamanie, obłuda, zamiatanie sprawy pod dywan? Owszem. Niektóre rządy też pewnie się cieszą ze skali amerykańskiej inwigilacji. Bo zawsze mogą uszczknąć z tego coś dla siebie, nakładając czapkę niewidkę do śledzenia poczynań własnych obywateli w internecie.

Ścigany przez "najbardziej demokratyczny" kraj świata. Szukający azylu w krajach, gdzie demokrację niekoniecznie uważa się za najwyższe dobro. Oskarżany o zdradę stanu. Nie da się ukryć, że w moralnym geście Edward Snowden położył całe swoje życie na szali i jest mało prawdopodobne, aby wrócił do normalności. To tylko daje do myślenia, co musiał zobaczyć i jakie tajemnice odkryć, że zdecydował się na tak bohaterski (i jednak straceńczy) krok. Czy ma szanse w starciu z taką potęgą? Szczerze wątpię. Wplątał się w młyny wielkiej polityki, które prędzej czy później raczej go wypłuczą. Ale w świecie, gdy jednostka uzbrojona w internet i (mimo wszystko) wolne narzędzia do komunikacji, postawa takiego człowieka, jak właśnie Edward Snowden, jest na wagę złota. Bo Amerykanin pokazał, że jednostka nigdy nie jest skazana na pożarcie. I można walczyć o podstawowe prawa człowieka nawet wtedy, gdy próbują cię zamknąć w celi pogardy lub - w najlepszym wypadku - śmiechu.

A przy okazji - w lipcu br. Edward Snowden opublikował oświadczenie, w którym tłumaczy motywy swojej decyzji o ujawnieniu skali inwigilacji prowadzonej przez USA. Mam je dla Was tutaj:
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/swiat/20130713/snowden-mamy-obowiazki-ktore-wykraczaja-poza-narodowe-zobowiazania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...