wtorek, 25 czerwca 2013

Tu trzeba działać, a nie przerzucać się odpowiedzialnością

fot. sxc.hu.
Wygląda na to, że kibole i skrajni nacjonaliści popisowo zastawili pułapkę na samych siebie. Po tym, jak w chamski i agresywny sposób próbowali zerwać wykład prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim, rządzący politycy podkreślają, że problem ze skrajnie prawicowymi ruchami dojrzał do szybkiego rozwiązania. 

W wywiadzie dla TVN24 minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz powiedział coś, co ucieszy każdego zaniepokojonego rosnącą siłą ruchów neonazistowskich (rzekomo patriotycznych) i kibolskich w Polsce. Nazwał bowiem rzeczy po imieniu, a takie słowa wypowiedziane przez członka rządu są szczególnie ważne. 

-  To nie są żadni patrioci. Jakie mają koszule i jakie hasła to sprawa drugorzędna, bo trzeba pamiętać, że na końcu tego problemu jest przemoc - najpierw wobec obcych, potem wobec swoich. A uniwersytet to nie miejsce manifestacji poglądów za pomocą krzyku, to miejsce debaty w określonych ramach. Ktoś, kto chce wziąć udział, musi te reguły zaakceptować. Jeśli jesteśmy świadkami złamania tej zasady, to jest to niepokojące, bo to uderzenie w podstawy naszej cywilizacji - skomentował minister Bartłomiej Sienkiewicz

I tutaj można, a nawet trzeba się zgodzić z ministrem Sienkiewiczem. Bo dotychczas w debacie publicznej o problemie z ruchami nacjonalistycznymi mówiło się co najwyżej półgębkiem. Oficjalnie podkreślano, że władza rzecz jasna czuwa, monitoruje, śledzi, a realnie? Widać jak na dłoni, że kibolom oraz skrajnym nacjonalistom powodzi się nieźle, bo poczynają sobie całkiem śmiało. Oczywiście, na swoich stronach internetowych często piszą, jak to władza ich katuje, inwigiluje, że POlszewicy nękają ich jak oficerowie komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa... Słowem, udają niewiniątka kompletnie niesłusznie szykanowane przez aparat państwa. Bo przecież walczą o prawdę, o wolność dla Polski od komuny (konia z rzędem temu, kto wyjaśni, o co może im tu chodzić), o honor żołnierzy wyklętych (jak wyżej - nie wiadomo, o co chodzi, ale ilu ludzi, tyle różnych urojeń), o wolną Polskę narodową i katolicką. Od Żydów też wolną (zachęcam do lektury komentarzy pod wybranymi tekstami na kibolskich portalach czy np. na fronda.pl, będzie to istna orgia dla poszukiwaczy przykładów mowy nienawiści). Bzdura na bzdurze, bo wiemy, jak jest naprawdę. Wycieranie sobie gęby patriotyzmem, kompletny brak szacunku dla demokratycznych wartości, brzydki zapaszek totalitaryzmu i antysemityzmu, a nawet sięganie po przemoc wobec ideowych  wrogów - to codzienność skrajnych nacjonalistów i kiboli w Polsce. Nie ma co, takich nie warto mieć na oku. 

Słowa ministra Sienkiewicza (a w podobnym tonie zdarzenia wrocławskie komentował też premier Donald Tusk) mogą być dobrym prognostykiem. Chciałoby się wierzyć, że po tak jednoznacznym komentarzu szefa resortu spraw wewnętrznych administracja państwowa i służby oficjalnie przyjmą, że MAMY PROBLEM z rosnącymi w siłę ruchami skrajnie prawicowymi i środowiskiem kibolskim (po prawdzie, to jedno i to samo).  Że w ich przypadku jedynie słuszna polityka to taka, która nie opiera się na złudzeniach. Oczywiście, w demokratycznych warunkach trudno (i nie warto) sięgać po zbyt surowe metody, aby ukarać groźną i obrastającą w siłę, ale mimo to ciągle marginalną grupę. Na tym polega urok demokracji, że z jej przeciwnikami nadal należy walczyć metodami demokratycznymi - inaczej łatwo się stoczyć w autokrację. Ale na pewno nie warto odpuszczać karania za każde naruszenie prawa. 

Kibol awanturuje się w drodze na i z meczu? Najwyższy możliwy mandat. Kibol chleje wódę w tramwaju np. pod okiem patrolu? Zatrzymujemy tramwaj, najwyższy możliwy mandat. Kibol drze ryja po nocach na osiedlu, nie dając spać spokojnym ludziom? Przyjeżdża patrol, najwyższy możliwy mandat. Do tego praca operacyjna, analizowanie tekstów publikowanych na nacjonalistycznych oraz kibolskich stronach internetowych, stały monitoring, kto w tym środowisku z kim i dlaczego. Bez odpuszczania, z pełną świadomością problemu i jego powagi. I ze świadomością, że np. w policji czy w prokuraturze można znaleźć funkcjonariuszy, których prywatne polityczne sympatie są zadziwiająco zbieżne z poglądami skrajnej prawicy czy kiboli. Przykład? Proszę bardzo - prosto z Białegostoku

Jedna tylko rzecz zmartwiła mnie w wypowiedzi ministra Sienkiewicza. Otóż: "Jak zauważył Sienkiewicz, problem ksenofobii i nacjonalizmu we Wrocławiu rósł od lat, a w przeszłości zdarzały się incydenty z udziałem kiboli. Według niego, w tej sprawie prezydent miasta Rafał Dutkiewicz powinien ściślej współpracować z wojewodą. - Jego siedziba jest obok ratusza, liczę, że panowie sobie właściwie ułożą współpracę - stwierdził". Natomiast tuż po sobotnim zajściu prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz wystosował oświadczenie, w którym zadeklarował wszelkie wsparcie od miasta dla policji przy rozwiązaniu problemu rosnących w siłę skrajnie prawicowych bojówek, ale też przypomniał, że to problem, w którym piłeczka leży po stronie państwa i jego służb. Brzmi to trochę tak, jakby politycy próbowali przerzucać się odpowiedzialnością, kto zawinił, że dziś musimy się mierzyć z takim problemem. Ale to można wyjaśnić na spotkaniach, debatach czy seminariach. W konkretnych działaniach obie strony - państwo i samorząd - muszą, bez dwóch zdań, być jednomyślne. Bo przeciwnik jest, niestety, sprytny, przebiegły, inteligentny i zna dobrze luki prawne. Bez jednego, mocnego głosu i konsekwentnej współpracy dalej będziemy zaskakiwani, pozostanie nam oburzenie i rosnące poczucie bezsilności.
Na koniec - piosenka zdecydowanie adekwatna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrócili

fot. Nicholastbroussard, Wikipedia/CC BY-SA 3.0. Pamiętam to dobrze. Był wrzesień 2008 r., wracałem wtedy pociągiem z Warszawy. W odtwa...